Poprzedni temat «» NastÄ™pny temat
Śmierć to mój zawód
Autor Wiadomość
Trina 


Dołączyła: 14 Lip 2009
Posty: 1029
SkÄ…d: Wielkopolska
WysÅ‚any: 2010-11-03, 16:23   Åšmierć to mój zawód

Przyszywa urwane głowy, rekonstruuje zmasakrowane twarze, maskuje bruzdy wisielcze. Układa fryzury, robi makijaż, przykleja tipsy. Balsamuje zwłoki, powstrzymuje rozkład ciała. Robi wszystko, by żywi nie widzieli na zmarłych oznak choroby, cierpienia i śmierci.

Czym pan właściwie się zajmuje?

Pojawiam się wtedy, gdy lekarz i ksiądz zrobili już wszystko, co do nich należało. Konserwuję zwłoki, rekonstruuję, upiększam, ubieram. Robię wszystko, by zatrzeć oznaki choroby, cierpienia, urazów. Sprawiam, że ciało nie gnije. To ważne, kiedy rodzina chce wystawić zwłoki lub gdy zmarły ma być transportowany na większe odległości. Po zabiegu konserwacji ciało zachowuje się w dobrym stanie do dwóch tygodni, nawet jeśli jest przechowywane w temperaturze pokojowej.

Na czym polega taki zabieg?

Podstawowa, doraźna konserwacja jest bardzo prosta. Można ją wykonać nawet w domu zmarłego. Po prostu wstrzykuję specjalne płyny odkażająco-konserwujące do jamy brzusznej i opłucnej, czyli tam, gdzie proces gnicia następuje najszybciej.

Ile tych płynów trzeba wstrzyknąć?

Zwykle cztery zastrzyki po 200 ml. Preparat zabija bakterie, które wywołują rozkład zwłok: w ciele nie zbierają się żadne gazy i płyny, nie pojawia się nieprzyjemny zapach. Nasze ciało po śmierci zamienia się w prawdziwą bombę biologiczną. Podczas kontaktu ze zmarłym, który leży w domu lub jest wystawiony w kaplicy, bardzo łatwo może dojść do zakażenia. Konserwacja eliminuje to zagrożenie. Taki zabieg można też oczywiście wykonać po sekcji zwłok. Tylko wtedy wygląda on nieco inaczej.

Czyli jak?

Jeżeli zwłoki są zaszyte po sekcji, muszę ponownie je otworzyć, wyciągnąć wszystkie narządy, umyć, przełożyć do specjalnych worków, zalać płynem konserwującym i zasypać proszkiem dezynfekującym. Worki wkładam z powrotem do jam ciała i zaszywam. Ciało jest wysterylizowane i zabezpieczone.

I zmarły wędruje do grobu z tymi workami?

No tak, ale one sÄ… biodegradowalne. Po pogrzebie rozÅ‚ożą siÄ™ w ziemi w ciÄ…gu miesiÄ…ca. Ważne jest, by ciaÅ‚o zachowaÅ‚o siÄ™ w możliwie dobrym stanie do pogrzebu. Natomiast – jeżeli ktoÅ› sobie życzy – mogÄ™ przeprowadzić też caÅ‚kowitÄ… balsamacjÄ… ciaÅ‚a, która oprócz efektu konserwujÄ…cego daje też efekt estetyczny. Od razy powiem, że współczesna tanatopraksja nie ma nic wspólnego z praktykami znanymi ze starożytnego Egiptu. Nie wyjmujÄ™ wnÄ™trznoÅ›ci, nie robiÄ™ mumii.

A co pan robi?

Przygotowuję preparaty konserwująco-odkażające i wprowadzam je pod ciśnieniem przez prawą tętnicę szyjną. Płyny wypierają krew, rozchodzą się po całym organizmie, nasączają tkanki. Znikają plamy opadowe, zasinienia. Skóra znów ma naturalny wygląd, jest natłuszczona, elastyczna. Zmarły wygląda jak śpiący człowiek. Balsamacja powstrzymuje procesy gnilne na bardzo długo. Nawet na zawsze, pod warunkiem, że zabalsamowana osoba leżałaby hermetycznie zamknięta.

A jeżeli leży w zwykłej trumnie?

To kiedy obeschnie, zamieni się w proch. Ale zanim to się stanie, minie co najmniej kilka miesięcy. Kiedyś rodzina z Anglii zamówiła u mnie balsamację ciała swojej mamy, która zmarła w Polsce. Pogrzeb miał odbyć się za dwa tygodnie. Przed wyznaczonym terminem nikt jednak nie przyjechał, telefony w Anglii też milczały. Bliscy zmarłej pojawili się w Polsce dopiero po dwóch miesiącach. Zażyczyli sobie, żeby otworzyć trumnę, bo chcieliby pożegnać się z mamą. Zrobiliśmy to i okazało się, że ciało nie uległo praktycznie żadnym zmianom. Potrzebne były tylko drobne, kosmetyczne poprawki.

Pan również zajmuje się upiększaniem zmarłych?

Tak. Zdarza się, że zmarły, który wychodzi spod mojej ręki, wygląda lepiej od niejednego żałobnika.

Co konkretnie pan robi?


Zawsze zaczynam od mycia zwłok i zabezpieczenia naturalnych otworów ciała. Już widzę, że chce pan zapytać, jak to się robi. Słusznie: mało kto wie, co dzieje się z jego ciałem po śmierci. A warto to wiedzieć. W tym nie ma nic szokującego, to nie powinien być temat tabu. Każde życie przecież kiedyś się kończy. Nie każdy trafi na stół sekcyjny, ale nikt nie uniknie domu pogrzebowego. I powinien mieć pewność, że osoba, która zajmie się jego zwłokami, zrobi to fachowo. Czyli między innymi zabezpieczy naturalne otwory ciała.

Więc jak to się robi?

Są specjalne kremy odkażające, którymi smaruję okolice odbytu i pochwy. Wiadomo, że tam jest najwięcej bakterii, które potem żerują na ciele. Zawsze podwiązuję też prącie, żeby nie było żadnych wycieków. Gdy ciało jest czyste i zabezpieczone, można zająć się kosmetyką. Tu już wszystko zależy od życzenia rodziny. Ja mogę zrobić niemal wszystko.

Wszystko?

To samo co u żywych. Miałem już przeróżne zamówienia. Robię pełny makijaż: maluję oczy, rzęsy, usta, brwi, nakładam podkłady, fluidy, pudry. Maluję paznokcie u rąk i nóg, robię tipsy.

Tipsy?

No, tipsy. Czasem malujÄ™ je w różne wzorki, naklejam ozdoby. Pedicure też robiÄ™. Jeżeli zmarÅ‚a ma być ubrana w buty z odsÅ‚oniÄ™tymi palcami, na wysokim obcasie, to rodzina czasem życzy sobie, żebym wykonaÅ‚ taki zabieg. Ważne sÄ… fryzury – myjÄ™ gÅ‚owy, prostujÄ™ wÅ‚osy, krÄ™cÄ™ loki, dobieram peruki, zdarzaÅ‚o mi siÄ™ już robić balejaż.

Jak powie pan, że robił zmarłej hennę, to nie uwierzę.

Henny jeszcze nie, ale niewykluczone, że ktoś kiedyś sobie tego zażyczy. Tanatokosmetyka to rozbudowana dziedzina, zwłaszcza w USA, gdzie istnieje tradycja publicznego żegnania zmarłych w domach pogrzebowych. Ja uczyłem się tego fachu od koleżanek: kosmetyczek i fryzjerek.

Są specjalne kosmetyki dla zmarłych?

Tak. Jednym z ich składników jest formalina. Specjalistyczne kosmetyki ukrywają zasinienia, przebarwienia, wszystkie mikorouszkodzenia skóry. Kładzie się je na dłoniach i twarzy. Stanowią bazę. Efekt końcowy uzyskuje się dzięki zwykłym kosmetykom dla żywych.

Zastanawiał się pan kiedyś, po co zmarłemu balejaż i tipsy z wzorkami?

Ludzie nieraz mówią, że zmarłemu nie pomoże już żaden makijaż i jest mu wszystko jedno, w jakim stanie zostanie pochowany. Może i tak, ale skoro za życia dbaliśmy o swoje ciało, to dlaczego po śmierci mamy zostać wrzuceni do grobu rozczochrani, nieogoleni, z brudnymi paznokciami?

Poza tym kosmetyka zwłok nie jest potrzebna zmarłym, tylko ich rodzinom. Żywi chcą wiedzieć, że zadbali o ostatnią drogę ludzi, których kochali. Ostatnie pożegnanie nie będzie pożegnaniem z odpychającym trupem tylko z eleganckim, zadbanym człowiekiem, który zyskał spokój i ukojenie.

W przypadku ciała zmasakrowanego w wypadku samochodowym kosmetyka niewiele chyba pomoże.

Sama kosmetyka nie pomoże. Wtedy trzeba zastosować tanatoplastykę. Jeżeli ktoś nie ma połowy twarzy, to proszę wtedy rodzinę o zdjęcie i zabieram się za rekonstrukcję. To skomplikowane i czasochłonne działanie. Wymaga sporych zdolności manualnych.

Jak to siÄ™ odbywa?

Są specjalne woski do rekonstrukcji twarzy. Wypełniam nimi ubytki, nadaję kształt, rzeźbię. Uzupełniam brakujące części ciała. Mam do dyspozycji sztuczne gałki oczne, uszy, nosy, łuki brwiowe.

A jeżeli na twarzy nie ma skóry?

To robi się przeszczep skóry z pośladka albo uda. Jak nie ma włosów, daję perukę.

Ile może trwać rekonstrukcja ciała po wypadku?

Samą twarz można robić 12 godzin. Rodziny zamawiają rekonstrukcję, bo chcą otworzyć trumnę, pożegnać ze zmarłym. A nie da się przecież pożegnać z bliskim, który nie ma połowy czaszki. Nie wszystkich oczywiście stać na taki zabieg.

A ile kosztuje?

Od 200 zÅ‚ za maskowanie zadrapaÅ„ na twarzy do 2-3 tys. zÅ‚ za peÅ‚nÄ… rekonstrukcjÄ™. NajwiÄ™cej kosztujÄ… materiaÅ‚y: koszt sztucznego nosa to 700 zÅ‚, ucha – 500 zÅ‚. Inne zabiegi sÄ… taÅ„sze: przygotowanie do pogrzebu, czyli zakonserwowanie ciaÅ‚a, zrobienie makijażu i ubranie zmarÅ‚ego kosztuje 450 zÅ‚. Balsamacja – 550 zÅ‚.

Powiedział pan kiedyś rodzinie: ciało jest w tak złym stanie, że w tej sprawie nie mogę pomóc?

Jeszcze nie. Mogę zamaskować praktycznie wszystko: rany, bruzdy wisielcze, przeróżne ubytki. Kiedyś zajmowałem się chłopakiem bez głowy. Pędził motocyklem przez Warszawę i uderzył w samochód wyjeżdżający z bocznej ulicy. Wypadł z motoru i w locie uderzył głową o słup tramwajowy. Pasek od kasku motocyklowego obciął mu głowę. Sam ją wyciągałem z tego kasku. Chłopak miał 23 lata, rodzina bardzo chciała się z nim pożegnać, wystawić w kościele otwartą trumnę. Więc przyszyłem tę głowę do ciała. Szew zamaskowałem woskiem i fluidem. Nic nie było widać.

Nawet jeżeli ktoś wpadł pod pociąg i dostaję ciało w kilku czy kilkunastu kawałkach, staram się pomóc rodzinie. Rozkładamy szczątki i układamy je w zarys ciała. Wypełniamy ubytki ligniną i zszywamy poszczególne części.

LigninÄ…?

To bardzo dobry materiał. Wpychamy ją do jam ciała. Wypełnia, nadaje kształt, wchłania płyny. Najgorzej jest z ofiarami pożarów i topielcami. Takim zwłokom nie da się już przywrócić naturalnego wyglądu. Co nie znaczy, że nic nie można zrobić.

A co można zrobić?

Spalone zwłoki można ubrać w specjalny kombinezon z folii wyłożonej środkiem chłonnym, który jest w stanie zaabsorbować do 16 litrów płynu. To daje gwarancję, że nie będzie żadnych wycieków. Potem jeszcze ciało obsypuje się proszkiem neutralizującym woń gnijącego ciała. Podobnie jest z topielcami, których ciała są opuchnięte, gąbczaste. Wprowadzam igłę punkcyjną pod mostek i ścigam pompą płyny. Czasem zbiera się ich nawet 15 litrów. Następnie owijam zwłoki płótnem lub folią i ubieram.

Jednak w takich przypadkach nie pomoże nawet najlepsza kosmetyka. Nie da siÄ™ w peÅ‚ni zamaskować ciemnobrÄ…zowej, spalonej skóry lub opuchniÄ™tych warg czy powiek. Nie jestem też w stanie nic poradzić, jeżeli zmarÅ‚y leżaÅ‚ gdzieÅ› przez kilka tygodni, zanim go znaleziono. Po takim czasie tkanka zaczyna siÄ™ rozpadać. Tego procesu nie da siÄ™ odwrócić, a jedynie zahamować. W sprzyjajÄ…cych warunkach ciaÅ‚o może zacząć gnić już po kilkunastu godzinach. Najpierw pojawia siÄ™ zielona plama po prawej stronie pod żebrami… Mam mówić dalej?

Tak. Poza specjalistami niewiele osób wie, jak gnije człowiek.

Ta zielona plama to rozkładające się jelito grube. Gnije jako pierwsze, bo tam mamy najwięcej własnych bakterii. A za rozkład ciała odpowiedzialne są w pierwszej kolejności nasze własne bakterie trawienne, płucne i z układu płciowego. Z czasem ta plama ciemnieje, obejmuje brzuch i resztę ciała. Tworzą się gazy, pęcherze, powłoki ciała wzdymają się, z naturalnych otworów ciała wypływa ciemnoczerwony płyn. Zaczynają gnić narządy wewnętrzne, płyn przesącza się przez pękającą skórę. No i zjadają nas powoli robaki. Pierwsze są larwy much. Jeżeli ciało nie jest zakonserwowane środkiem odkażającym, to niemal zawsze mucha zdąży złożyć jaja na ciele zmarłego. Potem w grobie wykluwają się larwy. Po larwach przychodzą chrząszcze, a później roztocza.

Po jakim czasie ciało jest w stanie zupełnego rozkładu?

Pracuję przy ekshumacjach. Gdy otwieramy grób po dwóch, trzech miesiącach od pogrzebu, ciało jest zwykle ciastowatą, cuchnącą breją, na której żerują owady. Moim zadaniem jest zdezynfekowanie grobu i trumny. Jeżeli prokuratura życzy sobie czasem powtórnej sekcji czy badań, to zabieramy takie ciało do prosektorium.

Razem z tymi chrzÄ…szczami i muchami?

Nie ma innej rady. Nie można ekshumowanego ciała obsypać środkiem dezynfekującym, bo mogłoby to zafałszować wyniki badań toksykologicznych. Więc chrząszcze uciekają ze stołu sekcyjnego. Zbieramy je i utylizujemy. Czasem, jeżeli mamy do czynienia z ciałem w zaawansowanym rozkładzie, zbieramy dwie reklamówki robaków.

Horror.

I to taki klasy B. Cóż, zwykła biologia. Zanim obrócimy się w proch, jesteśmy elementem łańcucha pokarmowego.

A kiedy zostają nas same kości?

Zależy od warunków. Czasem po roku, czasem po sześciu latach. Kości zawsze zostają. Zwłoki zachowują się lepiej w suchych, ziemnych grobach, wykopanych w piaszczystej glebie. Gdy po wielu latach otwieramy takie groby, kości nadal są połączone, zachowane są chrząstki, włosy na głowie. Buty też często wytrzymują próbę czasu. Może kiedyś były bardziej solidne niż teraz.

Zmarłych nadal tradycyjnie ubiera się w garnitur, garsonkę lub suknię?

To się zmienia. Rodziny przynoszą dżinsy, T-shirty, bluzy z kapturem, marynarki, nawet dresy. Kobiety chowa się w sukniach ślubnych, balowych. Często rodziny proszą o włożenie do trumny przedmiotów, które były bliskie zmarłemu.

Co to za przedmioty?

Przeróżne. Zdjęcia, maskotki, papierosy, ćwiartka wódki, karty do gry, krzyżówki, muszelki, kamyki z gór, ciupagi z Zakopanego. Rodzice małego chłopca włożyli mu do trumny kompletny strój piłkarski i nowiutką, nienapompowaną piłkę. Na koszulce było imię chłopca.

W takich momentach chyba na chwilę przestaje pan widzieć w zmarłych tylko obiekty do zakonserwowania?

Nie będę ukrywał, że czasami dziwnie się czuję, gdy mam do czynienia z ciałami dzieci. Ból ich rodziców jest niewyobrażalny. Nie mogę się jednak rozczulać, bo w przeciwnym razie długo bym nie wytrzymał w tej pracy.

Dlaczego właściwie wybrał pan taki zawód?

Chciałem zdawać na medycynę, ale życie tak się ułożyło, że nie miałem tej możliwości. Zrobiłem więc szkolenie ratownika medycznego. W kolejce po etat zawsze jednak wyprzedzał mnie ktoś ze znajomościami. Załapałem się do pracy w zakładzie pogrzebowym. Miałem wtedy 19 lat. Nosiłem trumny, pomagałem przy zwłokach. Firma, w której pracowałem, woziła na sekcję zwłok ciała po wypadkach, zabójstwach, samobójstwach. Raz mieliśmy przywieźć dziewczynę, która wpadła pod pociąg. Nikt nie chciał zebrać jej szczątków rozwłóczonych po torach, więc ja się zgłosiłem. Najpierw pozbierałem większe kawałki, żeby pociąg mógł ruszyć. Potem mniejsze strzępy ciała. Zapytano mnie, czy nie chciałbym pracować przy sekcjach zwłok. Zgodziłem się. To było bardzo ciekawe.

Co było ciekawe?

Zobaczyć, jak człowiek wygląda w środku, jak funkcjonuje, co dzieje się z nim po śmierci. Na Akademii Medycznej we Wrocławiu zrobiłem dyplom technika sekcyjnego i drugi z tanatopraksji. Potem jeździłem na szkolenia do Francji i Anglii. Podpatrywałem też specjalistów w USA. Teraz sam szkolę z zakresu tanatopraksji. W tej chwili jestem jednym z dwóch w całej Polsce specjalistów, którzy potrafią zrobić przy zwłokach dosłownie wszystko. Mam dobra markę: dostaję zlecenia z całej Polski, z Niemiec, Czech, Rosji, Wielkiej Brytanii. Czasami koledzy po fachu traktują mnie jak ostatnią deskę ratunku. Dostaję telefon, że jest ciało, które leży w domu od miesiąca i nikt nie może tam wejść. Ja wchodzę i robię swoje. Nigdy nie miałem odruchów wymiotnych na widok gnijącego ciała, nie przejmuję się zapachem. Nie myślę o tym. Przez chwilę robi się słodko w ustach, ale to tylko chwila.

Dużo pan widział zmarłych?

Dużo. Pracuję w branży od 11 lat. Miesięcznie mam ok. 100 ciał. Widziałem już chyba wszystko, co możliwe: koszmarne wypadki, zabójstwa, wytrzewienia, ciała na których żerowały gryzonie. Śmierć to mój zawód i z czasem nawet śmierć może spowszednieć. Gdy wychodzę z pracy, nie rozpamiętuję tego, co widziałem.

ÅšniÄ… siÄ™ panu zmarli?

Nigdy.

Siedzi pan czasem w prosektorium o północy?

Wiele razy. Jak trafi się jakaś trudna rekonstrukcja, to czasem kończę ją nad ranem. Nigdy nie widziałem duchów, nie słyszałem żadnych głosów. Skupiam się na robocie, myślę o sprawach, które czekają mnie kolejnego dnia.

Ludzie boją się zmarłych. Dlaczego?

Też się nad tym zastanawiam. Bać należy się żywych, a nie zmarłych. Żywi mogą nam narobić niesamowitych kłopotów. Zmarły nigdy nas nie skrzywdzi.


http://wiadomosci.onet.pl...,wiadomosc.html

http://wiadomosci.onet.pl...ortaz-maly.html
 
 
 
Tryt 


Pomógł: 1 raz
Dołączyć: 14 Lip 2009
Posty: 572
SkÄ…d: Polska
WysÅ‚any: 2010-11-03, 18:06   

Ciekawy wywiad dotyczący tematyki, która jest bardzo rzadko poruszana i stanowi pewne tabu. Dzięki za umieszczenie.
 
 
Samba 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 14 Lip 2009
Posty: 759
SkÄ…d: Polska
WysÅ‚any: 2010-11-03, 18:47   

Czytałam juz kiedys wywiad z takim fachowcem. Ja nie chcialabym aby tyle zachodu było wokół mojego ciała. Jak to czytam to sie upewniam w tym ze jestem za kremacja. Są jednak rózne upodobania i w tej kwestii.
 
 
Jaras 


Dołączyć: 14 Lip 2009
Posty: 905
SkÄ…d: :)
WysÅ‚any: 2010-11-04, 11:37   

Zawód takich ludzi na pewno jest ciekawy, ale pewnie trzeba mieć odpowiednią konstrukcję psychiczną do tego .. ja chyba nie za bardzo widziałbym się w takiej pracy :roll:

Osobiście też sobie kremacji życzę .. a popioły rozsypać po lesie. Moje osobiste rzeczy też spalić a za moje pieniądze kupić dobrej karmy dla kotów i nakarmić nią jakieś. Oto mój testament. Amen :-)
_________________
http://www.youtube.com/watch?v=a7lvBcEt3i4
 
 
 
Manuela 


Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 14 Lip 2009
Posty: 2998
SkÄ…d: sprzed kompa
WysÅ‚any: 2010-11-04, 19:47   

noooo...wreszcie tekst, który mnie wciągnął :)
temat tabu, zwłaszcza, że dziś mało kto ma do czynienia ze zwlokami.
ja od dziecka byłam zabierana na "puste noce", pogrzeby do zmarłych sasiadów, rodziny. nikt mnie nie chronił przed widokiem zwłok a ja się specjalnie nie broniłam.
niestety przyszedł i czas, kiedy na moich rękach umierali bardzo bliscy ludzie a po śmierci zostawali w domu do pogrzebu. taki zwyczaj jeszcze zachowuje się w domach. w blokach raczej nie ma takiej opcji...
ciała sami mylismy, ubieraliśmy. znajomy fachowiec "sprzedał" nam najprostszy sposób - przecieranie skóry czystym spirytusem.
w każdym razie - z jednej strony człowiek jest w szoku, z drugiej zegar bije i wiadomo że trzeba się sprężyć żeby zdążyć przed stężeniem pośmiertnym... życie samo zmusza do zachowania trzeźwości, przytomności... czas na żalobę przychodzi później...
byłam świadkiem jak mama miała trudność z ubraniem swojego rodzica... przez łzy poprosiła żeby zgiął rękę, pozwolił się ubrać - nie chciała tego robic na siłę... ciało się rozluźniło. zagadkowe to nasze życie i nasze umieranie...
_________________
Dzieje siÄ™ to co Najlepsze, zgodnie z ND :) http://make-everything-ok.com/
 
 
 
Trina 


Dołączyła: 14 Lip 2009
Posty: 1029
SkÄ…d: Wielkopolska
WysÅ‚any: 2010-11-05, 17:31   

Jaras napisać/a:
Osobiście też sobie kremacji życzę

I ja :)
Manuela napisać/a:
mama miała trudność z ubraniem swojego rodzica... przez łzy poprosiła żeby zgiął rękę, pozwolił się ubrać - nie chciała tego robic na siłę... ciało się rozluźniło.

To ciekawe,w mojej rodzinie był podobny przypadek,o ile dobrze pamiętam,to z moją babcią.Miałam wtedy jakieś 7 lat bodajże.
 
 
 
WyÅ›wietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum
Mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme created by Forum Komputerowe